Zamieszanie w dogmatach

Zamieszanie w dogmatach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tomasz Kwaśnicki

Polemizowanie ze słowami Antoniego Macierewicza: „Rosja jest dziś największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa świata” jest równie trudne co dyskusja z kimś, kto twierdzi, że jest kurczakiem

Człowiek, który ma się za kurczaka, jest dla siebie tak normalny jak kurczak właśnie” – przestrzegał Gilbert Keith Chesterton. – „Jeśli dyskutuje się z szaleńcem, jest bardzo prawdopodobne, że jedynie pogorszy się jego i tak już złą sytuację; jego umysł mknie z kosmiczną prędkością, byleby nie być zatrzymanym przez trzeźwy osąd […]. Mówiąc dosłowniej, wytłumaczenie szaleńca, jeśli nie jest nawet rozstrzygające, to jest co najmniej nie do obalenia […]. Jeśli paranoik oświadcza na przykład, że wszyscy wokół zawiązali spisek przeciwko niemu, nie można z nim dyskutować inaczej, jak tylko przypominając mu, że wszyscy temu zaprzeczają, ale on wie, że właśnie tak odpowiadają konspiratorzy”. Oto dlaczego uważam, że polemizowanie z tezą ministra Macierewicza jest we współczesnej Polsce misją nie tylko niewykonalną, lecz wręcz samobójczą. Parafrazując Chestertona: „Jeśli polski polityk lub publicysta oświadczy dziś, że Rosja jest największym zagrożeniem na kuli ziemskiej, nie można z nim dyskutować inaczej, jak tylko przypominając mu, że fakty przeczą jego tezie, ale on wie, że właśnie tak odpowiadają ruscy agenci”. Jeśli zatem zacznę najmilej, jak tylko umiem, troskliwie się przy tym uśmiechając, przypominać, że są na kuli ziemskiej byty o wiele niebezpieczniejsze niż Rosja, jak chociażby Korea Północna czy ISIS, to nie zyskam w ten sposób absolutnie nic, bo ani nie przysporzę tym mentalnego zdrowia osobom odpowiedzialnym za naszą politykę zagraniczną, ani siebie nie ustrzegę przed medialnym linczem. Gdybym natomiast poszedł jeszcze dalej i w swej bezrozumnej zuchwałości przypomniał, że w ostatnich latach o wiele większym zagrożeniem dla światowego bezpieczeństwa był „kraj ludzi wolnych i dumnych”, to musiałbym zacząć sypiać w ubraniu, by móc o każdej porze dnia i nocy podjąć gościną funkcjonariuszy ABW. Dlatego nie mam zamiaru pisać tu niczego, co mogłoby godzić w złe imię Rosji. Nie będę przypominał, że w wyniku polityki prowadzonej przez Waszyngton w ciągu ostatniej tylko dekady życie straciły już setki tysięcy cywilów, bo w ostatecznym rozrachunku cóż znaczą te ofiary, wobec osób zamordowanych z rozkazu Putina. (...)

Cały artykuł dostępny jest w 26/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także