Wina Gowina

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marek Migalski

Nowy minister nauki i szkolnictwa wyższego zakpił ze wszystkich, którzy mieli nadzieję na zmiany. A te są polskiej nauce niezbędne. Inaczej pozostanie w żałosnym stanie.

Artykuł o polskiej nauce rozpocznę od uwag osobistych. Po ośmiu latach walki ostatecznie środowisko politologiczne odmówiło mi nadania stopnia doktora habilitowanego. Mimo tego, że jestem autorem lub redaktorem 15 książek naukowych, autorem prawie 40 artykułów naukowych, z których 18 opublikowano za granicą, nie okazałem się godny obdarzenia mnie habilitacją. Trzy uniwersytety odmówiły mi nawet prawa do wszczęcia postępowania. Kolejne dwa, mimo pozytywnych opinii wybitnych recenzentów, w tajnych głosowaniach nie nadały mi stopnia (na siedem oficjalnie sporządzonych recenzji tylko jedna była dla mnie niekorzystna). Wszystko wskazuje więc na to, że za dwa lata zostanę zwolniony z uniwersytetu jako nieuk, który w przewidzianym czasie nie potrafi zrobić habilitacji.

Piszę więc ten artykuł jako już prawie były naukowiec. I nie we własnym interesie, ale w interesie polskiej nauki. Czyli nas wszystkich. Bo od tego, na jakim poziomie będą plasować się nasza nauka i szkolnictwo wyższe, w dużej mierze zależy, jak będą wyglądać przyszłość naszego kraju i poziom życia obywateli RP. To nie truizm, że nauka może być kołem zamachowym krajowej gospodarki i walnie przyczyniać się do rozwoju państwa. Niestety, w tej materii kolejne rządy niewiele robiły, a obecny wydaje się zupełnie niezainteresowany jakimikolwiek zmianami na lepsze. (...)

fot: Adrian Grycuk

Cały artykuł dostępny jest w 31/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także